No i stało się. Jak miało się nie stać skoro cały wszechświat mówił mi, że to już najwyższa pora. Nadszedł ten czas, kiedy powinnam przestać chować się za nieśmiałością, niepewnością i poczuciem, że wciąż jestem niewystarczająca. Nie wiem dlaczego przypisałam taką wagę założeniu swojego bloga, ale długo czułam, że nie mam na to odwagi. Aż w końcu nazbierała się całkiem spora grupa osób, która na niego czeka. A wszystkie znaki na niebie i ziemi niemal każdego dnia mówiły „Alicja, zrób to w końcu.”
No więc zrobiłam.
To jest mój blog. Moje miejsce, w którym będę wylewać swoje myśli. Będę też dzielić się tu dobrem i starać się Was rozśmieszać. Zapewne będę też wzruszać. Przede wszystkim jednak będę miała swoją przestrzeń do tego, by po prostu pisać. A pisać kocham od zawsze. Choć nasz romans był burzliwy, bo były przerwy, było wypalenie, był chroniczny brak weny, wątpliwości i brak wiary. Teraz czuję, że będzie pięknie!