Dlaczego Wrocław?

Każdego lata babcia zabierała wszystkich wnuków do wrocławskiego zoo z okazji dnia dziecka. Była to całodniowa, absolutnie fascynująca wyprawa. W czasie podróży jedliśmy sporo łakoci, a podczas zwiedzania robiliśmy mnóstwo zdjęć wymyślając coraz to śmieszniejsze miny. Jednocześnie skacząc z podekscytowania podczas odkrywania kolejnych, ciekawych gatunków zwierząt.


Właśnie w taki sposób zrodziła się moja miłość do Wrocławia.

To miasto od zawsze kojarzy mi się z silnymi emocjami. Zachwytem, fascynacją, ekscytacją.

Później odwiedzałam tu moją przyjaciółkę, która jednocześnie jest moją kuzynką i chłonęłam bardzo dokładnie każde jej słowo z opowieści o życiu w tym mieście. Życiu towarzyskim, pracy, poznanych tutaj osobach, przygodach. Siedziałam, słucham i utwierdzałam się w tym, że gdy napiszę maturę spakuje swoje lekko podeschnięte kaktusy, walizkę ubrań i pojadę w świat. Do Wrocławia.

I tak też zrobiłam. Nie czekając nawet na wyniki matur przeprowadziłam się do Wrocławia. I tak ta moja podróż trwa już dziesiąty rok. Nie zamierzam jej przerywać. Przez ten czas moja miłość do tego pięknego miasta zdążyła nabrać konkretnych kształtów i teraz mogę podzielić się z Wami listą moich ulubionych miejsc. Do imprezowania, do odpoczywania, do pracy, do czerpania inspiracji. Ciężko było mi wybrać jedno miejsce, które mnie inspiruje.  Bo mogę zainspirować się nawet jadąc autobusem z przyklejoną do szyby twarzą. Postaram się jednak ograniczyć tylko do kilku.

Zapraszam! Mam nadzieję, że pokochacie je tak mocno jak ja 🙂

Pod względem architektury, klimatu i widoków moim numerem jeden (ex aequo!) jest Pasaż Pokojhof oraz podwórko z Galerią Neonów. Tam po prostu wszystko się zgadza. Kolory, zapachy, jakość znajdujących się tam knajpek. To co w nich też lubię to to jakich ludzi przyciągają. Interesujących, wyjątkowych, nierzadko artystyczne dusze.

A jeśli jesteśmy już w klimacie artystycznym to nie mogłam nie wspomnieć o moich dwóch ukochanych, studyjnych, klimatycznych kinach czyli Nowych Horyzontach i Dolnośląskim Centrum Filmowym. Za to, że dają możliwość oglądania nietuzinkowych filmów z całego świata, organizują spotkania z twórcami, aktorami, reżyserami. Oraz za to, że chodząc tam czuję się jakbym była w jakimś dawnym klubie artystów. Niedostępnym dla zwykłych śmiertelników. Podobają mi się też te wszystkie inicjatywy pozwalające widzom na zabranie głosu. Dyskusje na gorące społecznie tematy, często z osobami, których normalnie nie moglibyśmy spotkać. 

Po takich filmowych seansach zawsze jestem głodna. A jeśli o tym mowa to zazwyczaj zachodzę do Woosabi, Parish’a lub Vincent’a. Woosabi kojarzy mi się z latem. Lubię ich otulony budynkami ogródek, czipsy krabowe i margaritę o smaku mango. Natomiast Vincent przenosi mnie do Francji i glutenowego nieba. Parish w pięknym wnętrzu karmi w sposób totalnie odpowiadający moim kubkom smakowym. Koniecznie spróbujcie ich czekoladowego sufletu! 

Na drinka, przekąskę i plotki ze znajomymi polecam Wam wybrać się do Dojutra. Podoba mi się industrialne wnętrze i muzyka! Czuję się tam jakbym była na festiwalu Audioriver.

Większość wolnego czasu, od wczesnej wiosny po późną jesień, spędzam na Barbarce czyli miejscu na wodzie przy Wyspie Słodowej, gdzie siedząc na leżaku, podziwiając widoki mostu Uniwersyteckiego możecie pić schłodzone piwko i, jeśli tylko zechcecie, potańczyć do muzyki granej na żywo przez wybitnych Djów. Stałym gościem jestem też na Hotspocie czyli największej miejskiej plaży. I tam to już macie cały szereg opcji. Leżenie na plaży, na leżaku, tańczenie z innymi zumby, granie w siatkówkę, grillowanie. Duży plus za super koncerty pod chmurką. To właśnie tam pokochałam Bass Astral x Igo 🙂

I na koniec miejsca, które odwiedzam tylko po zmroku. Czyli Czupito, które moim zdaniem jest kolorowym punktem na imprezowej mapie Wrocławia. Sto tysięcy (pewnie przesadzam) rodzajów szotów do wyboru! Po szybkiej akcji właśnie tam chodzę do Maniany, która na piętrze ma klimat graciarni z hitami, często polskimi. Jeśli mnie to zmęczy to schodzę na patio i tańcuję do bardzo elektronicznych, zremiksowanych kawałków.

Wrocław, to nie tylko miejsca. To przede wszystkim ludzie i właśnie od nich powinno się czerpać inspirację. Każdy miesiąc obfity jest w sporo wydarzeń rozsianych po całym mieście. Warto być na bieżąco.

 To w kilku, krótkich słowach jest mój Wrocław. Chętnie rozwinęłabym ten temat, dlatego zgrabnie wplatam to w inne moje teksty. Czytajcie uważnie, inspirujcie się i zachwycajcie Wrocławiem. Miejsca wystarczy dla każdego!

PODOBA CI SIĘ TEN ARTYKUŁ?

Share on facebook
Share on twitter

Sprawdź moje inne wpisy

ZOSTAW KOMENTARZ

Alicja Janik
Alicja Janik