Wybieram siebie – jak zaczęła się moja przygoda z rozwojem wewnętrznym

Pamiętam tę dziewczynę doskonale. Zagubioną, niepewną siebie, pełną wątpliwości i pytań bez odpowiedzi. Jednocześnie bardzo ambitną z olbrzymim pragnieniem, by robić coś istotnego. Być kimś, kto coś znaczy. Przez swój brak wiary we własne możliwości była bardzo podatna na wpływ innych ludzi. Pozwalała się im kierować wierząc w ich czyste intencje. Na wiele spraw przymykała oko, przygryzała wargę wiedząc, że jej głos jest słaby, ledwo słyszalny. Wszystko przez to, że nie wiedziała, że już wtedy jest warta wszystkiego. Sukcesów, dobrego traktowania, zaufania i każdej szansy.

Spędziła całe lata w firmach i relacjach, które nie były warte jej żadnego dnia, ale ona chciała z całych sił coś uwodnić. Już teraz nie wiem czy innym czy sobie i co dokładnie, ale chyba swoją wartość. Sęk w tym, że sama w to nie wierzyła. Niby miała marzenia, ale patrzyła na nie jak coś kompletnie nie do spełnienia. Nie wiedziała kim chce być, co chce robić i czego chce od życia. To nic złego, ale ona nie wiedziała nawet jaka jest. Na poznanie siebie nie poświęciła nawet ułamka czasu, który poświęcała na poznanie innych.

Tą dziewczyną jestem ja. A raczej BYŁAM. I choć nie posiadłam całej mądrości i nie odebrałam jeszcze wszystkich życiowych lekcji to różnię się od niej bardzo. Mimo, że cząstka jej będzie we mnie już zawsze.

Pewna osoba, która obserwuje mnie na instagramie zapytała jak zacząć zmianę, która u mnie jest widoczna. Jak znaleźć cel i odwagę. Tą wiadomością sprawiła, że przyjrzałam się sobie i temu, co faktycznie wydarzyła się w moim życiu i we mnie przez ostatni rok, a była to rewolucja. Takie mocne tąpnięcie, na które czekałam. Co najważniejsze, na które byłam gotowa. Bo mocno wierzę w to, że przychodzi do nas to, czego potrzebujemy. W odpowiednim czasie. Nie ma przypadków i nic nie dzieje się bez powodu.

Zbliżały się moje 30ste urodziny, a ja miałam z tym problem. Trzydziestolatka. Bez męża, dzieci i właściwie niczego stałego. I mimo, że wiem jak działa społeczeństwo i schematy, w które jesteśmy pakowani od najmłodszych lat to jednak nie do końca wiedziałam jak to wszystko poukładać sobie w głowie i jak odnaleźć swoje miejsce w tym wszystkim.

Zaczęło się od warsztatów rozwoju wewnętrznego Basi Pasek. Później były drugie i trzecie. W między czasie pojawiła się moja otwartość na tę tematykę i chłonięcie wszystkiego, co mogłoby być zapalnikiem dla mnie do osobistych odkryć. Nie wymienię Wam tu konkretnych tytułów książek, podcastów czy filmów, bo wszelkie kulturalne wytwory są dla mnie inspiracją. Czasem przypadkowy wpis na instagramie, innym razem zasłyszana w tramwaju rozmowa. Najważniejsze jednak było to, że byłam otwarta i gotowa na wszystkie zmiany, które miały we mnie nastąpić.

Aby być z Wami kompletnie szczerą muszę dodać, że wcześniej spędziłam kilka miesięcy na terapii, którą przerwał covid. To wystarczyło bym mogła rozpocząć najważniejszą naukę w swoim życiu. Naukę o samej sobie. Już tam, na wielkim fotelu w gabinecie terapeutycznym zrozumiałam mnóstwo zachodzących we mnie procesów, schematów zachowań nie tylko moich, ale też moich bliskich. Tam też dałam sobie przyzwolenie na moje wszystkie emocje, które w przypadku osób takich jak ja – wysoko wrażliwych – są silne, nierzadko przejmujące kontrolę.

Do żadnych z tych rzeczy – terapii i warsztatów rozwoju osobistego – nie będę Was namawiać. Sami się na nie zdecydujecie, kiedy będziecie na to gotowi. Nie opiszę Wam też ich przebiegu. Chcę tylko, żebyście wiedzieli, że poznanie siebie i dążenie do tego, żeby być kompletną osobą jest wartą wszystkiego. Odwagi, pieniędzy, wylanych łez, dokopania się do trudnych wspomnień, niełatwych rozmów, czy przemeblowania swojego życia. Zmiana następuje w wyniku jakiegoś bodźca, na przykład podczas warsztatów, ale to dopiero początek. Później, każdego kolejnego dnia odkrywacie coś nowego. O sobie, o osobach, które macie w swoim życiu, o tym czym się zajmujecie, gdzie mieszkanie i w co wierzycie.

Dla mnie ta przygoda jest najważniejsza w całym moim życiu. Trwa i będzie trwać. Zmieniłam się, co widzę nie tylko ja, ale i moi bliscy. W końcu znam swój cel, umiem zwizualizować swoje wymarzone życie, wiem czego chcę, a czego nie. Rozjaśniło się w mojej głowie wiele, a dzięki temu życie stało się łatwiejsze i przyjemniejsze. Wystarczyła świadomość tego, kim jestem i jakie chcę mieć życie. Proste? Wcale nie, nie rodzimy się z tą wiedzą. Musimy ją odkryć, dokopać się do niej. Przebrnąć przez schematy, przekonania i naleciałości, które fundują nam chociażby inne pokolenia. To jest bardzo ciężka praca, której efekty są tak piękne, że zapierają dech w piersi.

Dlatego jeśli i Wy czujecie się zagubieni lub jesteście w takim momencie życia, że bardzo Was ono uwiera to nie zastanawiajcie się dłużej tylko inwestujcie w siebie – czas, energię, pieniądze i emocje. W swoim życiu najważniejsi jesteście Wy sami. Walczcie o siebie. <3

Ściskam,
Alicja

PODOBA CI SIĘ TEN ARTYKUŁ?

Share on facebook
Share on twitter

Sprawdź moje inne wpisy

ZOSTAW KOMENTARZ

Alicja Janik
Alicja Janik