Sama i szczęśliwa czyli jak odczarować singielstwo

Trzydziestoletnia, bezdzietna, niezamężna, w wynajmowanym mieszkaniu, albo co gorsza z kredytem na resztę życia i kotem. Stara panna. W długiej, grubej spódnicy przypominającej koc, upiętych włosach z przeważającą siwizną i z kwadratowymi okularami na nosie. Klasyka. Już po jednym spojrzeniu oceniona jako ta, której w życiu nie wyszło. Ta, z którą jest coś nie tak, no bo jak to tak bez męża i dzieci? Przecież to jedyny wzór na szczęśliwe życie!

Może czasy się zmieniły, a może w końcu zwiększyła się świadomość ludzi, ponieważ tego obrazka nie ma już w wielu głowach. Niestety nie u wszystkich słownik zamienił starą pannę na pewną siebie singielkę. Dlatego wciąż, kobiety żyjące w pojedynkę, muszą tłumaczyć, że będąc same wcale nie są samotne. Bo o tym czy ktoś jest szczęśliwy nie świadczy to, jaki ktoś ma status na facebooku, z kim dzieli łóżko i czy sprowadził na ten świat kolejnego człowieka.

Mamy tendencję do budowania wielkiej historii, pisania poradników i dawania rad jak być szczęśliwym. A szczęście jest proste. Wystarczy czuć się dobrze z samym sobą. Nie ważne czy ktoś stoi obok nas czy nie. Możemy zmieniać partnerów co dwa tygodnie, albo mieć tego samego od ośmiu lat, żaden z nich nie uczyni nas szczęśliwymi jeśli nie odrobimy lekcji z poznania i polubienia siebie. Bo to właśnie od tego warto zacząć, by później wiedzieć z kim chcemy kroczyć przez świat, jakich cech u drugiego człowieka potrzebujemy w swoim życiu i czy w ogóle kogoś potrzebujemy. Dlatego singielki to nie są osoby nie umiejące żyć w związku, ale uczące się siebie lub po prostu czerpiące przyjemność ze swojego własnego towarzystwa.

Już w dzieciństwie pakowani jesteśmy do szufladek. Z każdymi kolejnymi urodzinami z zaskakującą lekkością otrzymujemy nową łatkę do kompletu. Ciągle ktoś, czegoś od nas wymaga. Wyboru liceum w wieku, w którym nie wiemy o sobie podstawowych rzeczy. Jak możemy, będąc nastolatkami, decydować o całej naszej przyszłości? Społeczeństwo do jednego uszka szepcze nam o poważnym zawodzie, a do drugiego ładują nam przekonania o konieczności ustatkowania się i posiadania potomstwa. Bo przecież to jest nasz cel życiowy, prawda? Stabilna praca od 8 do 16, trójka dzieci, mąż i tyle. Masz inny plan na siebie? To licz się z dziwnymi spojrzeniami, frustrującymi pytaniami i naciskami, Buntowniczko.

Życie singielki w tak schematycznym społeczeństwie może być trudne. Może, ale nie musi. Nie będąc w związku możemy cały swój czas poświęcić… sobie czyli najważniejszej osobie. Możemy robić wszystko na co mamy ochotę, nie konsultując z nikim naszych planów. Dlatego ten czas przejściowej „samotności” warto wykorzystać na rozwój, poszukiwanie nowej pasji, nawiązywaniu nowych przyjaźni i przede wszystkim sprawdzaniu jakie jesteśmy, kiedy jesteśmy tylko ze sobą. To niesamowicie cenna lekcja.   

Niezależnie od tego na jakim etapie życia spotyka nas singielstwo musimy się go nauczyć. Świat jest taki, jakim go widzimy. Samotne często mamy wrażenie, że otaczają nas wyłącznie pary, odbiera nam to pewność siebie i zamyka w czterech ścianach izolując od innych osób w poczuciu ogromnego skrępowania. Małymi krokami można to zmienić. Może się okazać, że polubimy kino czy kawę w pojedynkę i zaczniemy się zastanawiać jak do tej pory mogłyśmy żyć bez tego. Możemy poznać wiele inspirujących osób, pójść w miejsca, na które do tej pory brakowało nam czasu. Możemy próbować nowych rzeczy. Ktoś kiedyś powiedział, że bycie samą to odwaga, która nie ma nic wspólnego z samotnością, a z samodzielnością. I ja w to bardzo mocno wierzę. Czas nie bycia w związku jest bardzo cenny bo właśnie wtedy mamy największą przestrzeń na to, by zdecydować jakim człowiekiem chcemy być.

Ściskam,
Alicja <3

PODOBA CI SIĘ TEN ARTYKUŁ?

Share on facebook
Share on twitter

Sprawdź moje inne wpisy

ZOSTAW KOMENTARZ

Alicja Janik
Alicja Janik