Bardzo bałam się trzydziestki. Sama właściwie nie wiem dlaczego. Chyba myślałam, że jest to jakiś punkt graniczny, że teraz to już naprawdę jestem dorosła. Gdyby byłam nastolatką i planowałam już wyprowadzkę do dużego miasta byłam przekonana, że trzydziestoletnia ja będzie miała mądre dzieci, przystojnego męża, apartament w centrum miasta i stanowisko kierownicze w jakiejś korporacji. Okazało się jednak, że prawdziwe życie nijak ma się do tamtej wizji. Bo dopiero czując na karku zbliżające się te ważne urodziny zaczęłam rozumieć czego tak naprawdę od życia chcę, co lubię robić i jak chciałabym, żeby wyglądała moja codzienność. Dla jasności, nie wydarzyło się nic spektakularnego przez noc z dziesiątego na jedenastego stycznia. To był proces, który zapoczątkowały moje rozmyślania wywołane zbliżającą się trzydziestką. Mija kolejny rok, a ja cieszę się, że jestem w grupie osób z trójką z przodu, bo mam wrażenie, że przez całe życie nie nauczyłam się tyle o sobie i o życiu co przez ostatni rok. Czego dokładnie?
Wzrasta świadomość własnej wartości i lekcji, które zostały jeszcze do odebrania
Czas niebezpiecznie przyspiesza
Dlatego robi się to, co się lubi i nie traci czasu na coś, co nie sprawia przyjemności
Częściej bolą plecy
Na imprezy ubiera się wygodne buty, a nie szpilki, w których tylko noga dobrze wygląda
Wzrasta chęć dbania o zdrowie i wygląd (pierwsze zmarszczki, rozumiecie)
Sen jest ważniejszy niż zarywanie nocy (patrz pkt. wyżej)
Nabiera się większego dystansu do wielu rzeczy
Łatwiej jest odciąć się od osób, które nie wnoszą do naszego życia nic dobrego
Zmieniają się kubki smakowe. Alkohol tylko droższy i lepszy
Kac po trzydziestce to armagedon i trwa co najmniej kilka dni
Weryfikuje się wiele znajomości. Starannie dobiera się tych, których chce się mieć blisko
Kanapa i netflix kusi bardzie niż impreza na mieście do rana
Kończy się błogi stan idealnej sylwetki mimo braku regularnych ćwiczeń i jedzenia codziennie paczki czipsów
Ulubionym cytatem staje się ten „Nie jestem stara, tylko wcześnie urodzona”
Częściej pamięta się o tym, że jutro nie jest na pewno
Wzrasta niechęć do small talków, rośnie do głębokich rozmów o życiu
Zaczynamy bardziej lubić siebie, a co za tym idzie także czas w pojedynkę
Intuicja staje się głośniejsza
Łatwiej olewa się rzeczy nieistotne
Wierzy się w to, że nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa
Ściskam,
Alicja