Pandemia na wielu z nas wymusiła pracę zdalną. Wiele osób w pośpiechu organizowało swoją biurową przestrzeń. Musiało nauczyć się nowych nawyków. Czasem cierpiała na tym produktywność, czasem sprawy prywatne. Ja home office uskuteczniam już od trzech lat. Pracuję dla firmy, która swoją siedzibę ma ponad sto kilometrów od miejsca, w którym mieszkam. Dlatego sądzę, że mogę podzielić się z Wami moimi trikami na to jak pracować z domu i nie zwariować.
Zorganizuj swoją przestrzeń
Nie każdy ma takie szczęście i tyle przestrzeni, by zorganizować sobie domowe biuro w osobnym, zamykanym pomieszczeniu. To bardzo ułatwia sprawę, bo w prosty sposób oddzielacie życie domowe od zawodowego. Możecie dzięki temu zadbać o spokój i ciszę. Jeśli jednak należycie do większości i nie macie tej dodatkowej przestrzeni to czeka na Was nie lada wyzwanie. Stół w kuchni czy stolik kawowy w salonie jest dobry, ale na chwilę. Kiedy jednak mowa o co najmniej roku takiej pracy to staje się to nieco problematyczne. Dlatego warto zainwestować w biurko. Nawet małe, byleby można było swobodnie położyć na nim laptopa. Oraz w krzesło i tutaj postawiłabym jednak na lepszy model, który nie będziecie przeklinać już po trzech spędzonych na nim godzinach. Taki własny, roboczy kącik, w którym dodatkowo uda Wam się zawiesić tablicę korkową z kalendarzem będzie namiastką normalnego biura i jednocześnie wyraźnym sygnałem dla Waszej głowy, że siedząc tam, jesteście w pracy.
To co mi pomaga to także ogarnięcie przestrzeni wokół mnie. Rozprasza mnie wszelki rozgardiasz w mieszkaniu. Naczynia w zlewie czy pełny kosz śmieci. Dlatego rano, przed tym jak usiądę do biurka, staram się nad tym zapanować.
Zorganizuj siebie
Może na początku było fajnie i śmiesznie, bo nagle można było pracować w piżamie z łóżka, ale na dłuższą metą nie zda to egzaminu. Rozleniwicie się, będziecie robić więcej przerw na mini drzemki, a w pracy zaczną robić Wam się zaległości. Dlatego, by się do niej zmotywować warto wstać wcześniej. Zjeść na spokojnie śniadanie (nie przy komputerze!), uczesać się, ubrać, pomalować. Tak jakbyście mieli do tego biura właśnie wychodzić. To pozwoli Wam się zdyscyplinować.
Koniecznie dzień wcześniej zróbcie sobie listę rzeczy, którą macie do zrobienia następnego dnia. Tak, by nie tracić czasu rano na zastanawianie się czym się macie zająć. Pomogą Wam w tym wszelkie kalendarze książkowe, elektroniczne czy aplikacje typu trello.
Postaw na rytuały
Ustalcie sobie wcześniej dokładne godziny, w których będziecie pracować. Niestety pracując z domu często nam się to rozmywa i przeplata. W ciągu dnia zajmujemy się domowymi rzeczami jak zakupy czy pranie, co kończy się nadrabianiem zawodowych obowiązków po nocach czy w weekendy. Nie jest to ani zdrowe ani rozważne. Koniecznie też zaplanujcie sztywne przerwy. Zjedzcie wtedy posiłek, porozciągajcie się lub idźcie na krótki spacer. Podczas pracy z domu kiedy to nie trzeba pokonywać trasy do i z biura ruszamy się znacznie mniej. Dlatego tak ważny jest ruch, który dodatkowo sobie zorganizujemy. Zaplanujcie trening tuż po skończonej pracy. Pomoże Wam to zrelaksować zesztywniały kręgosłup.
Brak posiadania szefa „nad głową” oraz współpracowników wokół może być zarówno wadą jak i zaletą. Home office sprawdzi się wyłącznie w przypadku osób zdyscyplinowanych. Ci, którzy będą rozproszeni często będą zaglądać do mediów społecznościowych. Dlatego polecam, na czas pracy, wyciszyć wszystkie powiadomienia, a najlepiej zostawić telefon w innym pokoju.
Praca z domu wpływa także na lepsze odżywianie się. Nie jemy już złapanej w biegu drożdżówki. Możemy pozwolić sobie na ciepły, domowy obiad. Ważne, by przygotować go dzień wcześniej i nie przeznaczać na gotowanie swojego czasu pracy.
By nie zwariować dobrze jest zaplanować sobie jakąś rozrywkę popołudniu poza domem. Pozwoli to na zresetowanie naszej głowy i przestawienie jej na tryb domu, a nie biura.
Home office to ciężki kawałek chleba. Trzeba być zdyscyplinowanym, trzymać się ustalonych wcześniej zasad i umieć oddzielić życie prywatne od zawodowego. Niektórzy odnajdują się w tym doskonale, dla innych to katorga. Mam jednak nadzieję, że tym wpisem w jakikolwiek sposób udało mi się pomóc tym drugim 😉
Ściskam,
Alicja